sobota, 17 sierpnia 2013

Operacja Mickey Mouse


Hello. I am little people. I make downtempo electronic music. It's part beats, bleeps and snippets of other people's music. Other than my diminutive sobriquet, i'm also known as laurent clerc. For 4uszy with love. 

Bardzo ładne. Dajcie posłuch.



Koniec wakacji ;_;
Pozdrawiam.
Ambasador Kosmosu.



piątek, 16 sierpnia 2013

Wake me up!


Jak nie wierzycie możecie sprawdzić na laście. Striming lajf

Na najbliższej audycji będziemy tego słuchać przez dwie godziny XD



środa, 14 sierpnia 2013

weź posłuchaj



Active Child nie zawodzi. Może dlatego, że nie śpiewa. 
Dobre, ale mógł jeszcze trochę na końcu przytupnąć jak dla mnie. 

6/10.
Polecam.
Ambasador Kosmosu








Indie wieczorową porą, czyli pochyl się nad codziennością

Jest wieczór, koniec lata, ładnie jak w Berlinie (->Fink), więc można sobie popsikać spryskiwaczem szybę i posłuchać trochę indie.


Tym bardziej, że mamy dwa nowe i ładne albumy <3

Numero uno wieczornego wydania blogowego to Gregory Alan Isakov. Jego nowy album "The Weatherman" ujrzał blask światła dziennego 9 lipca. 



Gregory o swoim nowym albumie mówi tak:
" “There’s a guy on television or on the radio telling us the future, and nobody cares. It’s this daily mundane miracle, and I think the songs I chose are about noticing the beauty in normal, everyday life.”

Isakov to bezpieczny artysta. Jak go polubisz, to nie zawiedziesz się ani jednym jego krążkiem. The Weatherman brzmi dokładnie tak samo jak cała reszta. Nie mam mu tego za złe. Słucha się przyjemnie. Możesz spokojnie kupić płytę swojej babci na urodziny. Co z tego, że nie zna angielskiego. Ciepły głos, mięciutkie folkowe brzmienie, akustyczna gitarka przywodzi na myśl złote popołudnie w górach, w zapomnianej drewnianej chatce, obowiązkowa garderoba - czerwona flanela w kratę. W sumie nie powinno to dziwić. Album był nagrywany w górzystym terenie Colorado. Zero digitalowych ubarwień. 




Idealna płytka na koniec lata. 
Na spróbunek link w komach. 


Nummer Zwei na dziś to Scott Matthew.

Brooklyński Australijczyk słynie z melancholijnych, spokojnych kawałków. Tym razem jest nie inaczej, zmienia się tylko to, że nie śpeiwa tekstów własnych... Chłopak coveruje popowe hity. 

W aranżacji pianina, gitary i ciepłego wokalu usłyszmy parę znanych przebojów, np. 
"Ohhh I wanna dance with somebody, with somebody whooo loves meee"

Scott chciał przede wszystkim pokazać teksty piosenek, których większość z nas pewnie nawet nie zarejestrowała, bo to hity, które jak tapeta oblepiły naszą muzyczną rzeczywistość. 
Wspólnym mianownikiem wspominanych dziś panów jest zatem wola zwrócenia uwagi na rzeczy powszechne.

Pod spodem wywiad z nim samym:


Do wstępnego przesłuchania - link w komach. 
Jak coś kupcie płytę, tej.

Miłego.
Ambasador Kosmosu.


wtorek, 13 sierpnia 2013

Dark Days Exit

Felix Laband. Moje najnowsze odkrycie. Zaczęło się od pozytywnej nuty, bardzo charakterystycznej jak dla płyty "Dark Days Exit".




Myślę, super, będzie pozytywna energia, trzeba słuchać albumu. Otóż tytuł nie musi okazywać się mylący, jeśli położymy nacisk na zwrot "Dark Days". Nuta jest mroczna jak piwnica. Ale tak jak w piwnicy można tu znaleźć mnóstwo skarbów - pamiątek, zniszczonych przez czas dziwactw, starych rzeczy dziadka pochodzenia żydowskiego (jest i klarnet w kolekcji sampli), melancholijnie brzmiących dzwonków pozytywki.
Pan z RPA w internecie porównywany jest do mum czy Boards of Canada. Sprawdźcie sami, być może jest coś na rzeczy.



Tracklist:
01. Whistling In Tongues
02. Miss Teardrop
03. Dirty Nightgown
04. Falling Off A Horse
05. Sleeping Household
06. Crooked Breath
07. Red Handed
08. Black Shoes
09. Radio Right Now
10. Minka (And The Notes After)

Downtempo, Ambient, Electronic

Link w komach.

Pozdro Ogi



poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Jak dobrze mieć sąsiada.

Dzięki niemu mogę Wam napisac posta, że audycji dziś nie będzie, bo w naszym studio netu zabrakło ;_;
Za utrudnienia przepraszamy ;_;


_____________________________________________

Bez odbioru

Na coke'u nie ma darmowej coli.

W sumie dlaczego? Wiele osób zastanawiało się też dlaczego przyjeżdżając na festiwal w sobotę muszą płacić za 2 dni. "Jednodniówki wyszły". Ale gorycz 40-tysięcznemu tłumowi szybko osłodziła Florence. Jej piosenki dosłownie siadły jak złoto, tym bardziej że okraszała otoczenie brokatem. Prócz tego skacze, podryguje a głos wciska w ziemie. Wielkie Love. Chłopcy z Wu-Tang Clanu też się spisali i to bez opruszania siebie na wzajem brokatem. Mieli w zapasie wodę i szampana i raczyli nim publiczność ze sceny. Darmowe alko zawsze w cenie xd.
To był jednak mój pierwszy hip-hopowy koncert i trzeba przyznać, że zrobili na mnie nie mniejsze wrażenie niż ukochana Florence.

Nasza ekipa była na Feście razem z Wami.


Mieliście mega okazję wygrać książki ufundowane na tę okoliczność przez repostuj.pl

Zwycięzcami zostali

Michał z Jeleniej Góry
Sebastian ze Żor
i jeszcze jedno dziewcze, które obiecało mi dosłać adres,
może to zrobić na adres

Specjalną nagrodę dostaje Graż z Żor, oddana krzewicielka w4uszu <3





piątek, 9 sierpnia 2013

coke fest


Wszystko wskazuje na to, że poznamy się na koncercie Florence z Machiną. 
Oprócz dawki pozytywizmu w pigułce czeka na Was trochę nagród, np. przepis na śledzie :) 

Do zo w so w krk!

Fuck me song


Najpiękniejsza piosenka o seksie jaką słyszałam. Słowo. To co, macie dziś randkę? :D

Cały kawałek:


niedziela, 4 sierpnia 2013

piosenka dnia

Piosenka dnia

To pisoenka raczej na koniec wakacji, kiedy co niektórzy będą przeżywać zakończenie miłosnych przygód, jednak klimat jest iście wakacyjny <3

wtorek, 30 lipca 2013

Edward Sharpe and the Magnetic Zeros - płyta o tej samej nazwie - 2013


Edward Sharpe & The Magnetic Zeros - co to za zespół! Znany i kochany za takie perełki jak "Home" czy "Om nashi Me".

Tak było. 
A teraz ekipa z Los Angeles wydała płytę, która zmęczyła mnie jak mało co. Uszy mi krwawią, z oczu płyną łzy, na twarzy grymas bólu i niedowierzania. 
Ani jednego utworu, który nie tylko by mnie porwał, ale w ogóle brzmiał. Mam wrażenie, że cały zespół bardzo się męczy produkując kolejne dźwięki. My męczymy się wcale nie mniej.

Składanka infantylnego folku,  z dziwnymi efektami, nierównymi przejściami...
 parafrazując mistrza - to zła muzyka była. 

N I E  S Ł U C H A J C I E  T E G O
Wrzucam ku przestrodze. Zero w nazwie nabrało niebezpiecznego znaczenia. Na nowo wydanym albumie nie ma ani jednej piosenki, która nie tylko by mnie czymś ujęła, ale w ogóle dobrze brzmiała. Kwintesencją tego jest utwór "Two", ale nie ma go jeszcze na yt, i bardzo dobrze. Mam wrażenie, że ekipa Edward Sharpe and the Magnetic Zeros męczy się grając utwór jeszcze bardziej niż my słuchając go. Dobrze przemyślcie, czy niszczyć sobie dobre wrażenie po niezapomnianym "Home" czy "Om nashi me". Ble. 


Nie polecam
możecie pobrać w komciach, ale nie pobierajcie





czwartek, 25 lipca 2013

Sigur Rós - Kveikur

Sigur Rós... ten banalny wielokropek to głębokie westchnięcie.
Pamiętna wiosna 2009, która odmieniła moje życie paroma minutami na youtube - Glósóli. Od tamtej pory przesłuchałam wszystko co tylko wyprodukowali, każdą najmniejszą nutkę wrzuconą pokątnie w sieć.

Solowa kariera Jónsiego nie była rozczarowująca, ale moja radość z tego, że Sigur Rós znowu zabrzmi w pełnym składzie dorównywała euforii Brytyjczyków na wieść o królewskim potomku.

To dlatego, że jeśli chcę sobie zafundować podróż w Kosmos, bez psucia sobie wątroby czy czego tam innego co ulega degradacji przy takich wyprawach, to odpalam sobie magiczne krążki islandzkiego trio, które unoszą wysoko wysoko nad ziemię, pozwalając zapomnieć o rzeczywistości i wtopić się w bajkowy świat odległego, chłodnego kraju, pięknego jak muzyka jego potomków.



2013, czerwiec i album "Kveikur". Kveikur oznacza knot, a zatem obiekt, który ulega stopniowej anihilacji (podobnież jak wspomniana wątroba u niektórych), jednak ginąc oddaje blask i ciepło, powoli, stopniowo i spokojnie. Świece pali się w nocy, są świadkami intymnych momentów i rozpraszają wszechogarniający mrok nocy.

O tym, że będzie to niezwykłą podróż przekonują nas trąbki użyte w intro utworu Hraftinna, kojarzą mi się z wezwaniem na polowanie, z uroczystym wejściem do lasu, i te dźwięki odsłaniające tajemną rzeczywistość. Wchodzimy w zapomniane ostępy, zimy wiatr na twarzy.

Kveikur jest jak oddech dzikiego zwierzęcia. To dalsza część islandzkiej bajki, już nie rozgrywanej w świetle dziennym, w załamaniach jasnego światła, ale podszyta niepokojącym ciężarem, długim, ciężkim i regularnym rytmem. Brzmi jak walenie w szamański bęben, długie jednostajne, uziemiające uderzenia, których zadaniem jest wprowadzić uczestników w trans. To melodia pierwotnego instynktu. Mamy w niego wejść, zrzucić z siebie przepocone ubrania codzienności i biec nocą w las, czy jest coś bardziej pierwotnego? Tak brzmi dla mnie Hraftinna Czujemy oddech, przyspieszone bicie serca, euforię wolności. Słuchać po drodze płaskie, niepokojące trzaski łamanych gałęzi - to utwór Stormur.

Te dwa utwory wpadły mi w ucho najbardziej, ale cała płyta jest taka - usłyszymy duchy zwabione waleniem bębna - to zniekształcone głosy Jónsiego w Yfirbord, którego narastające tempo przełamują rozbite nieregularne talerze perkusyjne - jak na transowym spotkaniu z dzikością.



Ciężki spód, mnóstwo dźwięków w tle i ożywczy jak wiatr wokal, to on ans unosi, to on prowadzi nas przez tę ciemną krainę, to nasza ścieżka.
Zdajemy się gubić ją w przedostatnim kawałku Hryggjarsúla, połamane, dyszące dźwięki instrumentów każą nam błądzić po bagnistym lesie, i nagle w połowie utworu wszystko się wycisza, wychodzimy na polanę, co widzicie? Ja księżyc nad poszarpanymi w oddali graniami, ale wyobrażam sobie, że w zależności od nastroju można tez patrzeć na coś dużo mroczniejszego, to neutralny moment, jakby Autorzy przygotowali go dla każdego z nas - żebyśmy sami zdali sobie sprawę z tego na co patrzymy i czym dla nas są te dźwięki w tle. Nie jest niepokojący, nie jest też łagodny, to czysta rejestracja natury, podmuchu wiatru, górskich huków i leśnych trzasków. Patrzymy na to (słuchając oczywiście) w zadumie, będąc w centrum siebie, przeszedłszy całą drogę do wnętrza. Stoimy w zadumie, w zachwyceniu. Tego Wam życzę, tak stałam ja.

Ostatni utwór Ofbirta to łagodny świt, dźwięki w tle stają się łagodniejsze, lżejsze, wyższe.

Knot okazuje się być nami samymi, to nasze ukryte centrum, psychiczna sfera zwana życiem, do której na codzień nie mamy dostępu. Prawdziwa siła sztuki tkwi w tym, że zostawia nas w refleksji nad naszą własną naturą. Taki jest właśnie Kveikur.

I jeszcze islandzki, ten język ma w sobie coś magicznego. Nie rozumiem ani słowa i wiecie co? Ani myślę sprawdzać! Nie chce się przekonywać, że Jónsi śpiewa np. o tym, że imprezy na daczy są fajne obla di obla da hopsa sa! Prawdopodobnie tak nie jest, ale po co ryzykować ;)


Niżej album, ale UWAGA - niepełny! Całość ma 11 utworów i polecam ich słuchać od początku do końca. Już wiem, że to top 10 moich ukochanych krążków.



 


Polecam komentarze dla sprawdzenia, moja płyta jest już w drodze!

Dajcie znać jak Wam się podobało!

WAŻNE: Słuchajcie po kolei i na słuchawkach! 

środa, 24 lipca 2013

rób coś fajnego każdego dnia

Z cyklu "kreatywność w użyciu", dziś  - naszyjniki. Poobcinane kredki na żyłce, zrobiły na mnie arcy pozytywne wrażenie.  Tak, naszyjnik z kredek będę musiała zrobić sobie wkrótce sama.


Nie wiem, czy geniusz tego designera, posłużył Pani-z-Wrocławia do inspiracji, natomiast mnie kredki użyte w jej naszyjniku przywiodły natychmiast na myśl jego plakat:


Mniej radosny handmade, ale za to jaki piękny zaprezentowała Pani-Nr-2 i cudowna kolia z liści. 




Rozkoszna ulotność. Chce się zatrzymać chwile, momenty, promienie słońca zamknąć w wierszach, uśmiechy przyjaciół zapisać na zawsze w zalewających świat zdjęciach, piękno przyrody oddać w śmiesznych bransoletkach i wisiorkach. Śmiesznych i wzruszających. 

„Wszystko to jest doczesność i znikomość. Nie na takie roboty człowiek patrzył , a wniwecz poszły; nie takimi nadziejami karmił się, a najadł sie trucizny ... Każda rzecz na świecie jak woda przepływa , jak liść na drzewie żółknie i gnije...” - Orzeszkowa. 

I na koniec o tym samym Mum

Please don't flow so fast, you little mountain hum
I'll take a bottle down to you
Please don't flow this fast, you hold a little hum
I'll bottle sounds of me for you






Akcja Motywacja

Słuchaj mamy, słuchaj taty, słuchaj co mówią do Ciebie ludzie, bierz wszystko do serca i ustawiaj swoje życie pod oczekiwania innych, społeczeństwa, socjety.
Rodzi się bunt w Tobie gdy to czytasz? 

Dobrze. 
O tym czym motywacja jest dowiedzieliśmy się w ubiegły poniedziałek, a tych 28 ścieżek ma nam pomóc zapamiętać sobie raz na zawsze - jesteśmy wolnymi ludźmi, mamy jedno życie a jutro może nas już wcale nie być. 

Zatem - poluzuj tam gdzie Cię ciśnie. Już. Teraz, dzisiaj. Weź wstań od kąpa i do dzieła! Zrób to najbardziej szalonego przyjdzie Ci do głowy, a jak zaczniesz wątpić odpal set (link do lajnapu w komentarzach).

We wont be here tomorrow! 



Nie zapomnijcie, że musimy oddychać nie tylko powietrzem :)

                             
To piękne zdjęcie to moja ściana motywacji - nad biurkiem w pokoju. Przyzwoita ilość mądrości życiowych, jakie na przestrzeni wieków wypracowała ludzkość, ściągnięta z soup.io oraz pinteresta. Można je nazwać banałami, dla mnie to jednak głęboka filozofia w ujęciu redukcjonistycznym:) 

TYMCZASEM

Audycja w blogspotowym skrócie:
Jak osiągnąć motywację? Przede wszystkim należy zwalczyć to co motywację zabija, a są to 3 czynniki:
1. brak wiary w siebie
2. brak koncentracji
3. brak ogólnego ogarnięcia - świadomości tego co chcesz zrobić i jak to osiągnąć.

Brak wiary w siebie - wiadomo, najlepiej wypisać sobie na kartce wszystkie nasze dotychczasowe osiągnięcia i się w nie wpatrywać w chwilach, kiedy zapominamy, że jesteśmy więcej warci niż parkomat. 

Koncentracja - moje ulubione - mózg działa wybiórczo. Interpretuje rzeczywistość, tak żeby dopasować ją do naszych wyobrażeń. A najczęściej postrzegamy ją w negatywach. Mało z tym, nasza motywacja również nie jest naładowana dodatnio, wręcz przeciwnie to często strach powoduje, że coś robimy - strach przed tym, że będziemy biedni trzyma nas w nielubianej pracy, strach przed samotnością - z nielubianym partnerem. 
Ten rodzaj strachu to doskonały drogowskaz, prowadzi nas jak rozwinięta włóczka po zakamarkach naszej psychiki. Jak dojdziecie już, że za waszą obecną sytuacją leży strach przed zmianą  -możecie to zmienić, przede wszystkim wiecie już co zmienić. To koncentracja na sobie ze świadomością swojej wartości (patrz kartka na ścianie) pozwala nam lepiej zrozumieć siebie i dokonać przemiany...

Do której potrzebujemy już ostatniego elementu - Ogarnięcia. 
Wielka podróż składa się z małych kroków, ale najczęściej człowiek nie dostrzega i nie docenia ich wartości. Dobrym sposobem jest wypisać sobie rzeczy, które musimy zrobić, żeby osiągnąć to czego pragniemy, tak sukces - co brzmi trochę jak z taniego podręcznika do motywacji z przepisami na ciasto czekoladowe. Nie przejmujemy się tym... Wracając - uszereguj te aktywności w zależności od tego jak duży skutek przyniosą.

Załóżmy, ze celem jest prowadzenia super bloga o audycji. Czego potrzebuje?
1. Wrzucać kontent,
2. Odpowiadać na mejle
4. wybierać muzykę
5. wybierać zdjęcia
To pomoże ustawić priorytety. Też doczepcie do ściany. 

Fajną metodą jest także rozpisywanie zadań. Wypisujesz kilka, których realizacja przyniesie szybki skutek i jedno lub dwa, których przeprowadzenie może zająć trochę dłużej. I co? Odhaczasz sobie te szybkie i Twój szacowny umysł jest podekscytowany swoją efektywnością. Znów jesteś wielki i niezastąpiony i masz siłę do realizacji celów większych. 
Metodę tę warto stosować raz na jakiś czas ot - profilaktycznie :)

Ja osobiście zalecam dużo fanu w życiu - zasługujemy na to :)

Śpiewają tez o tym wspaniali muzycy, w ostatnie dwie godziny ostatniego poniedziałku usłyszeliśmy:

1. We were promised jectpacks - Quiet little voices
2. Kele - Rise
3. Fanfarlo - I'm not a pilot
4. Abradab - rapowe ziarno
5. Lykke Li - Dance dance dance
6. Sia - stop trying
7. Sufjan Stevens - The Man of Metropolis Steals our heart
8. Monty Python - Always look on the bright side of life
9. Jónsi - Go Do
10. Oh Laura - Release me
11. The Cinematic Orchestra - Horizon
12. Avicii vs Nicky Romero)- I Could be the one 
13. Florence and the Machine - Dog Days are Over
14. Mumford and Sons - Hold On to what you believe
15. Florence and the Machine - Shake it out
16. The Sounds - Noone sleeps when i'm awake
17. Damien Rice - Rootless tree
18. Damien Rice - Sleep Don't Weep
19. Paktofonika - Jestem Bogiem
20. Noah and the Whale - Jocasta
21. Reverve - We won't be here tomorrow
22. The Cat Empire - Wild Animals
23. Marina and the Diamonds - Are you satisfied?
24. Marina and the Diamonds - I'm not a robot
25. Marina and the Diamonds - Numb
27. Ben Howard - Keep Your Head Up
28. Radical Face - Let the river in

Link w komentarzach.

A za tydzień - biologiczna estetyka w muzyce

Zapraszam :)
Ogi



piątek, 19 lipca 2013

podwójne zaproszenie na koncert

BILETY NA KONCERT ORGANOWY

Non Sola Scripta, czyli Wrocławskie Lato Organowe, to prawdziwa uczta dla wielbicieli muzyki, dla takich jak Wy - podwójne zaproszenie na niedzielny koncert we Wrocławiu. 


Zaliczany do najważniejszych festiwali organowych w Polsce festiwal powołany został 20 lat temu z inicjatywy ówczesnej dyrekcji wrocławskiego Impartu i wybitnego muzyka organisty prof. Andrzeja Chorosińskiego. NON SOLA SCRIPTA jest synonimem najwyższej jakości artystycznej. Koncerty polskich i światowych gwiazd przyciągają do Wrocławia wielu melomanów. Koncerty odbywają się w przepięknych wnętrzach zabytkowych wrocławskich kościołów - barokowego Uniwersyteckiego, a od 2012 roku gotyckiego kościoła Św. Krzyża na Ostrowie Tumskim, który na co dzień jest zamknięty dla zwiedzających. W zabytkowych murach świątyni prezentowana jest muzyka różnych okresów muzycznych, transkrypcje bardzo znanych i lubianych przez publiczność utworów symfonicznych. Rozbrzmiewają tu nie tylko dźwięki organów. Obok nich można usłyszeć wykonania kameralne i wokalne, zgodnie z ideą festiwalu połączone z elementami improwizacji.


Co zrobić, żeby dostać bilety? To proste - wystarczy skomentować tego posta, a w sobotę wieczorem, wyłoniony zostanie zwycięzca :) 

Zapraszam :)





czwartek, 18 lipca 2013

Human Error - mroczny ejtis

Płaski, dynamiczny rytm, syntetycznie przetworzone głosy, ale i głęboki zakradający się od spodu niepokój wchodzący przez skórę, narastający i dzielący się jak wirus atakujący komórki. Dużo smaczków w tle, w tym to co lubię najbardziej - łagodne dźwięki w zestawieniu z ciężkim, niskim brzmieniem. Dla mnie momentami za bardzo wpadający w manierę lat osiemdziesiątych, ale może to i lepiej że elektronika zatacza koło, za chwilę będziemy na wyższym poziomie spirali rozwoju.
Dla mnie na 3++. Z pewnością znajdzie swoich fanów, a przesłuchać warto. Zwłaszcza ten kawałek:







Artysta: Human Error (aka Tom Box)
Album: Coping Mechanism
Wydany: 2013
Style: Electronic
Oceń sam: DOWNLOAD


Skoro jesteśmy przy estetyce biologicznej, zapoznajcie się z tym świetnym plakatem autorstwa Vanessy Teo


poniedziałek, 15 lipca 2013

W 4 uszy słychać więcej :)

Czyż nie? A jak się słyszy więcej, to narasta w człowieku nieodparta ochota, żeby się tym podzielić, zwłaszcza jak słucha się tego w takich ilościach:) 
Muzyka alternatywna, ambient, post-rock, indie, indie pop, indie rock, islandzka, instrumentalna, trip-hop, chillout, nu-jazz, downtempo, elektronika, breakcore, idm, glitch, eksperymentalna... :)
Jest tego trochę i dlatego tak lubiłam pracę w radio. W jednej z dolnośląskich lokalnych rozgłośni miałam co środę swój muzyczny program - "W 4 uszy z Agatą Kaczkowską".






Tak bawiliśmy się w 2009 i 2010 roku :) 
A potem musiałam zrezygnować z pracy w radio.


Po trzech latach z okładem (Siema Okład!) wracamy (Siema Ogi!) w eter na wirtualnej antenie radia BeatBoX :) 

Jako że zmieniłam w międzyczasie nazwisko (nie, nie wyszłam za mąż, po prostu zmieniłam nazwisko) nastąpiła też zmiana nazwy na

W 4 USZY Z OGI

Co zapewniam? Przede wszystkim dużo dobrej muzyki, tylko dobrej muzyki, granej do ostatniej nutki utworu dobrej muzyki. 

Nie lubicie poniedziałków? Polubicie z pewnością, jeśli dwie ostatnie godziny poniedziałkowej doby poświęcicie na chłonięcie pozytywnych wibracji prosto z Kosmosu w Wasze dostojne uszy :)

Innymi słowy 
zapraszam na audycje w każdy poniedziałek od 22.00 do 24.00.


Do usłyszenia w Kosmosie :)